Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
mikolaj

17.12.2014
środa

Święty Mikołaj nie istnieje

17 grudnia 2014, środa,

Czy wiara w brzuchatego faceta z brodą jest niezbędna, żeby mieć dobre wspomnienia z dzieciństwa?
Czy Mikołaj do spółki z reniferami rzeczywiście tworzą „magię świąt”?

Wiem, trudno się nie rozczulać na widok słodkich dzieciaczków wypatrujących z niecierpliwością odwiedzin Świętego Mikołaja. Trudno nie ulec i nie zasponsorować słitfoci, portretu malucha siedzącego na kolanach miło uśmiechniętego faceta ubranego na czerwono. (Zwłaszcza że prawie każde przedszkole i centrum handlowe ma to w ofercie). Trudno nie wzruszyć się na widok dziecka ledwo co składającego literki, a już piszącego list do Świętego. (Wzruszają i wysiłki dziecka, i kwota, którą trzeba przeznaczyć na prezenty). Wreszcie trudno nie doceniać wychowawczej roli rózgi. (Choć z drugiej strony – które dziecko dzisiaj wie, co to w ogóle takiego ta rózga, i które będzie tak naiwne, żeby uwierzyć, że prezenty, które były „zawsze”, akurat tym razem zostaną zastąpione przez drewniany kijek).

Mikołaj, co tam jeden Mikołaj, cała drużyna Mikołajów, do tego stado reniferów, sanie i koniecznie śnieg – to wszystko jest urokliwe i tworzy „magię świąt”, a w dodatku wpisuje się w Tradycję przez duże T. Co z tego, że Mikołaj w drodze do sławy bezkompromisowo wyeliminowuje konkurentów: Gwiazdora, Aniołka oraz samo Dzieciątko Jezus. Nawet Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak z okazji 6 grudnia zaapelował: „Dzieci mają prawo wierzyć w Świętego Mikołaja. Pomóżmy zatrzymać tę wiarę jak najdłużej. Mikołaj potrzebuje naszej pomocy”. Czy jednak rzeczywiście warto oszukiwać dziecko, informując je, że to Święty Mikołaj przynosi prezenty? Czy wiara w brzuchatego faceta z brodą jest konieczna, żeby mieć dobre wspomnienia z  dzieciństwa? Czy na tym polega „magia świąt”?

Współczesny Mikołaj – jak powszechnie wiadomo – jest postacią wykreowaną w latach 30. XX wieku roku przez koncern Coca Cola. Jest to figura doskonale pasująca do czasów, w których masowo produkowane przedmioty (w tym oczywiście także zabawki) trzeba dobrze zareklamować i sprzedać. Chyba nikt (oprócz dzieci, które „wierzą”) nie ma wątpliwości, że Mikołaj to przede wszystkim dobry sprzedawca i zarazem produkt kultury masowej. Trudno w tej postaci odnaleźć Świętego Mikołaja, który żył na przełomie III i IV wieku.

I nie chodzi tylko o to, że w przeciwieństwie do jowialnego, brzuchatego współczesnego Świętego ten „oryginalny” przedstawiany był zazwyczaj jako pełen powagi, szczupły, starszy pan w bogato zdobionym stroju, z pastorałem zamiast worka prezentów. Wiedza o Świętym Mikołaju – biskupie z Miry – nie pozwala jednoznacznie wpisać go w tradycję rozdawania podarków. Owszem, przekazał trzy worki złota biednemu i nawet wrzucił je przez komin (podobno), tylko że pieniądze miały służyć na wykupienie córek z domu publicznego. To dość odległe skojarzenie z dzisiejszym fundowaniem prezentów przez Santa Claus. Poza tym „prawdziwy” Święty Mikołaj oprócz opiekowania się dziećmi (choć różne źródła nie są co do tego zgodne) jest także patronem: marynarzy, rybaków, podróżnych, ale również piwowarów oraz jeńców. Jak powiązać jeńców z „magią świąt”?

Trudno więc łączyć współczesnego Mikołaja z tradycją chrześcijańską. Facetowi w czerwonym stroju i czapce bardzo daleko do tej tradycji. Tym bardziej nie widzę powodów, żeby podtrzymywać – co tam podtrzymywać: budować – w dzieciach wiarę, że prezenty przynosi skomercjalizowana postać i to już nawet nie powożąca saniami ciągniętymi przez renifery, a co najwyżej prowadząca konwój tirów z logi firmy z branży spożywczej.

Dawanie prezentów jest wyrazem uczuć, starań i troski obdarowującego. Myślimy o kimś i chcemy mu to okazać. Zależy nam na tym, żeby podarek się spodobał, szczególnie gdy obdarowywanym jest dziecko. Czy rzeczywiście warto wmawiać maluchom, że to Mikołaj przeszukuje internet, żeby znaleźć najatrakcyjniejsze prezenty, że to on biega po sklepach lub czeka z niecierpliwością na kuriera, obgryzając paznokcie ze strachu, że przesyłka nie dojdzie na czas? I czy warto przekonywać dzieci, że za te wszystkie cudeńka, które leżą pod choinką (a 6 grudnia są poupychane w skarpetach i butach), płaci facet z lekką nadwagą? Czy rzeczywiście odbierzemy dzieciom „magię świąt”, mówiąc im, że to my – rodzice – wybierając i kupując upominki, staramy się sprawić im radość?

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 19

Dodaj komentarz »
  1. No ok, ale dlaczego nie? Dlaczego nie pozwolić im wierzyć, aż same nas uświadomią, że „mama, przecież Mikołaja nie ma…”. Dzieci uwielbiają bajki, tajemnice i cudowności. Nawet, jeśli tą cudownością jest grubas od Coca-coli. Niech będzie. A rolą rodziców, jeśli są wierzący, jest opowiedzieć dzieciom o biskupie z Azji Mniejszej.

  2. A może to jest pierwszy zaczyn oszukiwania dziatwy przez dorosłych.Jedne chcą zabawek a drugie ,bardziej kumate ,nie chcą być oszukiwane.I ta zadra może być przyczyna dalszych zniechęceń i brania rzeczywistości za racionalną .Przestudiujcie życie 18 stolatki z okolic BIAłej Podlaskiej.

  3. Jakby nie miał rzecznik innych probleów na głowie

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Tak zwany swiety Mikolaj nie istnieje ale dzieci sa systematycznie bombardowane tym klamstwem w Republice Klamstwa. To jest forma znecania sie nad dziecmi.

    Podobnie nie istnieje polski cud tranformacyjny. To juz 25 lat systematycznego klamstwa w Republice Klamstwa.

    Polskie dzieci dostaly juz prezent. Rezim lekarza pediatry przyjal budzet na 2015. Polskie dzieci dostana nastepne 47 mld zl dlugow. Taki prezent otrzymywaly co roku przez ostatnie 25 lat. I to jest wlasnie cudem ze wladza moze sie lajdaczyc na koszt dzieci ktore gdy dorosna beda musialy placic.

    W sumie polskie dzieci juz otrzymaly juz ponad 1000 mld zl dlugow w prezencie. To tylko dlug publiczny. Plus nastepne 3200 mld zl dlugu ukrytego (zobowiazanie zus,…itp).

  6. Ale bdyrdymały. Przecież każdy jako tako dorosły człowiek wie, że to Św. Mikołaj wymyślił Coca Colę żeby dzieciom lepiej smakowało jedzenie i picie. Tylko podrośnięte fizycznie a nie umysłowo racjonalistki jeszcze do tego nie dotarły. To Św. Mikołaj jeździ czerwoną ciężarówką bo dzisiaj dzieci zasługują bardziej na prezenty. Wystarczy włączyć telewizor, żeby się o tym przekonać.
    Czasy rózg minęły tylko polskie dziennikarstwo nie potrafi zmusić władzy do przyjęcia konwencji anty-przemocowej. Jaki pajac twierdzi, że prezenty muszą być akurat 6 grudnia a nie 6,7,8,9 aż do 24 grudnia i przez resztę roku?
    Rozumiem, że dla chrześcijan typu Pani Sikorskiej (ciągle to podkreśla) jedynym prawdziwym Mikołajem byłby taki z krzyżem na plecach zamiast worka, z cierniową koroną zamiast lampek i cierpiący dla odpuszczenia grzechów. Taki chrześcijański realizm. Sama prawda.
    A swoją drogą co za umysłowość żeby za wszelką cenę odbierać innym nawet resztki radości i powtarzać ciągle te same bzdury o komercjalizacji. Szanowna Pani, komercjalizacja to rozpleniła się w Pani głowie. Zmusiłyście nawet ostatnio sklepy do zaprzestania puszczania kolęd bo to takie strasznie. Dla mnie grudzień to najprzyjemniejszy okres i nie życzę sobie żeby mi Pani nawet ten czas swoimi kiszonymi ogórkami wykrzywiała bo to pozbawiony nie tylko poczucia humoru ale i jakichkolwiek ludzkich odruchów skrzywiony gender. Uwierzę w gender, kiedy spotkam wesołą feministkę. Czyli nigdy.

  7. P.S. Pozwolę sobie uzupełnić (przypomniało mi się)
    W Niemczech muzułmańscy Turcy obchodzą i Mikołaja i ubierają choinki. I kto im zabroni. Te święta nie mają już wiele wspólnego z religią wszelką. Nawet lepiej. Dzień 6 grudnia dawno już przestał być obchodzony. Natomiast ten najpiękniejszy okres przedświąteczny rozpoczyna się zwykle 11 listopada czego jeszcze polskie katokołtuństwo nie strawiło. Dlatego bardzo mnie dziwi pisanie pod dyktando proboszcza, co wolno a co i kiedy nie wolno chrześcijaninowi. Na dodatek uzupełnione genderową zaciętością w niszczeniu wszystkiego co by mogło dzieciom sprawić przyjemność, radość i dać trochę ciepła (no, tu ostatnio jakby pogoda się zlitowała) i to w imię rzekomego racjonalizmu. Tylko, że ten racjonalizm uświadamiania plebsu skończył się akurat 100 lat temu, spowodował wybuch I wojny i okazał się być szowinizmem. I tak to się kończy drobnomieszczański intelektualizm i uświadamianie na siłę i bez poczucia humoru.
    Wesołych

  8. Obedrzeć dzieci ze złudzeń. Wyśmiać SW Mikołaja, Królewnę Śnieżkę, i inne postacie z pogodnych i wesołych bajek, a wprowadzić na ich miejsce wampiry, zombie i żołnierzy-morderców. Czy to jest nowy sposób wychowywania dzieci? Znane jest powiedzenie o tym czym skorupka za młodu nasiąknie… Nie dziwmy się jeżeli niektóre z nich pójdą tą scieżką.

  9. Generalnie złudzenia nie służą.

  10. Doswiadczenia na zwierzętach są objęte scisłą kontrolą – i słusznie. Natomiast doświadczenia na młodym pokoleniu Polaków- już nie. Że można je okaleczyć psychicznie – błachostka. Ważne żeby napisać doktorat. A co będzie potem – niech świry same sie o to martwią.

  11. @mpn.
    „Generalnie złudzenia nie służą.” – słusznie, ale dorosłym. Małym dzieciom te oba światy się przeplatają i nie należy tego burzyć.
    PS. Świat wirtualny wkracza w nasze życie coraz bardziej.

  12. Przestań obrażać ludzi, isząc o „świrach”.

  13. Łaskawa Pani! Mikołaj oczywiście istnieje. Podobnie jak Piotruś Pan. Niestety, czas nie stoi w miejscu. I z czasem, wraz z tzw. dorosłością przechodzimy na stronę kapitana Haka. Pozostawiając wyobraźnię i fantazję samym sobie, goniąc za realnymi dobrami doczesnymi i mamoną. I częściowo odzyskujemy bogactwa dzieciństwa otrzymując status dziadków i babć. Niektórzy, zagonieni i zapracowani mówią, że dziecinniejemy na starość. A jaka jest ta prawda?

  14. Zapomniala Pani Redaktor o historycznrj i politycznej roli zjawiska zwanego „Died Moroz” po naszemu Dziadek Mroz.

    Coz, zapewne nie bylo wtedy Pani na swiecie. Ale ow Died Moroz odgrywal clkiem wazna zupelnie nie komercyjna role. Politycza, mianowicie, jako odciaznik i konkurencja do Swietego Mikolaja

  15. Faktycznie, historyczny biskup Myry (IV wiek n.e.) św. Mikołaj nie ma nic wspólnego ze współczesnym przerośniętym czerwonym krasnalem. Zbieżność nazwy jest przypadkowa. Jak to dobrze, że innych świętych chrześcijańskich nie dało się wciągnąć w komercję. Zachowali swoją twarz i swoje znaczenie jako wybitni ludzie, którzy z powodu swojej działalności nie dorobili się majątku. Bardzo dobrze. Dzięki temu są przykładami tych ludzi, którzy wskazują na sfery życia człowieka, nieprzekładające się na pieniądze, zysk, obrót, sprzedaż, marketing, plan itd. Dziś wielu ludzi (zwłaszcza młodych) nie potrafi już o niczym myśleć bez związku z pieniądzem, zyskiem, obrotem, sprzedażą, marketingiem, planem. Niestety, to duchowe kalectwo pogłębia się…

  16. Faktycznie, dzieci nie znają słowa rózga. Kilka dni temu rozmawiałem z młodą osóbką, która zrobiła wielkie oczy i zapytała wprost: „co to jest rózga” )
    Z tym oszukiwaniem dzieci nie ma Pani racji, gdyż dzieci potrzebują optymistycznych przekazów w życiu, a życie i tak to wszystko wyrówna, chociaż nie wszyscy dadzą się pod walec wtłoczyć. Jeżeli słyszę, że dorosły człowiek stara się z premedytacją „odkłamać” różne dziecięce marzenia, to takiego człowieka uważam za kogoś bez serca. Życie widocznie doprowadziło go to stanu, gdzie taki człowiek uważa, że wszystko należy „walić prosto z mostu”, a jak jeszcze delikwent się zapłacze to jaka radość dla „pouczającego” takiego dzieciaka.
    U dzieci należy rozwijać fantazję widzenia świata, chociaż świat jest okrutny i zepsuty. Każdy z nas potrzebuje własnego, wewnętrznego dobra a dziecko potrzebuje dobra w wielkich ilościach, by móc uczyć się funkcjonowania w świecie.
    Wszystkiego dobrego w Nowym 2015 Roku i proszę o więcej optymizmu dla Pani w życiu i na blogu.

  17. Jak zwykle rewelacyjny artykuł, życzę szczęśliwego nowego roku i samych sukcesów w 2015 roku 🙂

  18. Santa Claus to zemsta Ruskich nad Polakami. Tego krasnala wymyslil dla Coca Coli jakis rosyjski emigrant biorac za przyklad to co znal z dziecinstwa, czyli Dziadka Mroza.

  19. Czy rzeczywiście odbierzemy dzieciom „magię świąt”, mówiąc im, że to my – rodzice – wybierając i kupując upominki, staramy się sprawić im radość?
    Odpowiedzieć na to pytanie mogę (jak każdy) tylko za siebie. Moja odpowiedź brzmi: TAK! PO TYSIĄCKROĆ TAK! Upominki od rodziców miałem na urodziny, imieniny czy dzień dziecka. A prezent od Mikołaja – to była jakaś odmiana! Mikołaj nie był dla mnie „brzuchatym facetem z brodą”, tylko cudowną, bajkową (ale zarazem egzystującą w świecie realnym) postacią. Fantastycznie było wierzyć, że to ON zakrada się do mojego domu, że to ON na Mikołajki wsuwa mi pod poduszkę mały podarunek, a na Wigilię – zakrada się i zostawia pod choinką stos prezentów. Jestem wdzięczny moim rodzicom i dziadkom, że pozwolili mi pobyć przez parę lat w tej nieszkodliwej przecież dla nikogo iluzji. Że w pewnym momencie musiało przyjść rozczarowanie, gdy okazało się, że tym Mikołajem to tak naprawdę jest mama, babcia, wujek? A niech tam! Może to było przykre, ale bez przesady, nie bolało znów tak strasznie. A wspomnienia z tego, że kiedyś w Mikołaja wierzyłem – cudowne! Pół wieku minęło, a one nadal są cudowne! Gdyby nie one – byłbym teraz o ileś tam procent mniej szczęśliwym człowiekiem.

  20. Mam jeszcze teorię: Pani Autorka już jako małe dziecko, została uświadomiona przez starszych, że Mikołaj nie istnieje. I z tej to przyczyny po prostu nie ma żadnego osobistego doświadczenia w tym, jak fantastycznie-tajemniczą i cudowną rzeczą jest dla kilkulatka wierzyć, że to od Mikołaja są te wszystkie podchoinkowe prezenty, a nie od rodziców, dziadków i cioć. Zgadłem? 🙂

css.php